"To nie była agresja"
Dziewczyna uciekała. Bała się.
Był zimny wieczór. Na polu okropnie wiało. Jedynie księżyc rozświetlał jej drogę, ponieważ wszystkie latarnie się zepsuły. W duchu czuła, że jest już blisko domu, jednak momentami w to powątpiewała.
"Agresja jest dynamiczna jak crescendo w muzyce"
Co chwile słyszała dziwne zdania, wyrwane z kontekstu. Nie rozumiała o co chodzi. Nie wiedziała, czy to tylko w jej głowie, czy rzeczywiście ktoś za nią podążał i wypowiadał te zdania... Nie wierzyła już w nic. Zaczęła się trząść trochę z zimna, lecz bardziej ze strachu. Teraz żałowała, że w ogóle wyszła z domu o tak późnej porze. Nie potrzebnie to robiła, lecz jej emocje zadecydowały za nią. Tak bardzo wtedy chciała wyjść. Chciała wszystko poukładać, żeby było jak wcześniej, ale dopiero za późno się zorientowała, że to niemożliwe. Wina była pośrodku.
"Zło jest nieruchome"
Kiedy poczuła dziwne mrowienie po karku, zatrzymała się. Zaczęła analizować ostatnie usłyszane zdanie. Zaczęła wszystko skleiać w jedno... Jednak była zbyt rozproszona, aby cokolwiek zrozumieć. Ręka, w której trzymała nóż, zaczęła się trząść.
"Śmierć może być dobra"
Nie rozumiała. Chciała wrócić do domu. Zaczęła biec tak szybko, jak nigdy nie biegła, jednak od tej okropnej rzeczywistości nigdzie nie ucieknie. To będzie za nią wszędzie podążać. ZAWSZE I WSZĘDZIE. Nie ucieknie już nigdy. To będzie na jej sumieniu do końca jej dni. Jednak wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, co zrobiła.
"Opowiedz sobie wszystko dokładnie"
Nogi zaczęły ją boleć. Ręka drżała tak mocno. Bała się, że narzędzie brudne od metalicznej substancji zaraz jej wypadnie. Zatrzymała się na chwile. Nie wyrabiała.
Nie rozumiała już nic.
Zrobiła coś źle, czy to jej wina? O co chodzi?
Chciała uciec, podniosła nóż wysoko. Zsunęła się na ziemie. Nóż był wycelowany prosto w nią. Chciała popełnić samobójstwo. Była na to gotowa. Zabiła już jedną osobę, więc czemu nie drugą?
"Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało"
Ręce ponownie zaczęły jej drżeć. Jednak się bała. Nie wiedziała już, kto bardziej zawinił. Według niej, nie zrobiła nic złego. A jednak coś się stało.
One po prostu nie mogły się dogadać.
Wiedziała, że tak się skończy. Ktoś musiał kogoś zabić. One nie mogły razem żyć w harmonii i szczęściu razem. To wszystko było niemożliwe. To tak, jakby pogodzić wodę i ogień. Niby tak inne, ale zarazem identyczne. Były idealne razem. Ale coś się wydarzyło. To było przeznaczenie. To musiało się wydarzyć. Tak przynajmniej uważała. Jednak kiedy już się zaczęło, nie było możliwości odwrotu. Tak... musiało... być...
Wycelowany w nią nóż nagle wyleciał z jej drżących rąk. Nie spodziewała się tego. Przed nią stał blond włosy chłopak, z wkurzoną miną. Po chwili przytulił ją do siebie. Na jego dłoniach widoczna była krew z noża.
- J-jak mogła-aś... - wyjąkał.
Dała się przytulić. Na chwilę poczuła się lepiej. Na chwilę poczuła, że jest kimś dobrym. Na chwilę poczuła się bezpiecznie. Na chwilę poczuła, że nikogo NIE ZABIŁA.
"I gdyby nie to wszystko, to byłoby dobrze wiesz"
Znowu to usłyszała. Wtedy zdała sobie sprawę, że to tylko głos w jej głowie.
"To była zła śmierć"
- To była zła śmierć...
- wyszeptała do chłopaka, który ją przytulał. Byli parą. Podobali się sobie nawzajem już ponad 2 lata, ale zaczęli się spotykać dopiero od miesiąca. Ona go naprawdę kochała.
- J-jak to...?
Momentalnie ją puścił.
Dziewczyna psychopatycznie się uśmiechnęła, po czym wyszeptała:
"A może ona na to zasługiwała...? Sama już nie wiem. Ale wiem, że śmierć może być dobra, lecz to najwyraźniej była zła śmierć. A więc przyszedł czas na konsekwencje."
Wycelowała w siebie ostrze, które wyjęła z kieszeni. Tym razem dłonie jej nie drżały. Wyszeptała ostatnie
"kocham cię", po czym wbiła najgłębiej i najmocniej jak potrafiła nóż w swoją pierś. Była na to wszystko gotowa. Ostatnim obrazem jaki widziała, była zaniepokojona a zarazem niedowierzająca twarz jej kochanego chłopaka. Kochała bawić się jego kosmykami włosów.
...lecz to był już koniec.
Wszystkie pochylone cytaty pochodzą z piosenki "Huczuhucz ~ Gdyby nie to"
~Er-chan ♥