sobota, 22 marca 2014

Nie schodzić na tą drogę, która prowadzi na cmętarz...

Cytat pochodzi z piosenki: Tałi ~ To jeszcze nie koniec 


Jej idealnie brązowe włosy zawiały na suchym i zimnym wietrze. Próbowała przytrzymać je ręką, jednak to nic nie dało. Stała przed torami. Zastanawiała sie nad skoczeniem. Pociąg miał tu nadjechać na niecałe 10 minut. Chciała to zrobić. Życie w przeciągu kilku dni totalnie jej się zwaliło. Chciała umrzeć... ale jednak się bała. Rozmyślała nad tym długo, aż w końcu zadecydowała. Zobaczyła już zbliżający się pociąg. Jego błyszczące światła było widać z daleka. Już chciała wyskoczyć na brudne tory, już miała postawić na nich stopę, już miała wskoczyć pod pociąg i miała umrzeć...

Ale zatrzymała ją silna, męska dłoń. Przeraziła się. Stała oddalona o jakieś pół metra od szybko jadącego pociągu. Czuła wiatr od szybkości na swojej twarzy. Oczy zaczęły jej łzawić. Kiedy pociąg przejechał, odwróciła się za siebie i zobaczyła chłopaka, którego zawsze kochała.
On wtedy do niej powiedział:
"Strach paraliżuje łez więcej jak deszczu,
gdy Ty tak stoisz sam bezsilny w miejscu.
Świat - cały Twój świat nie ma sensu,
gdy brak, kogoś kto żyję w pamięci w sercu.
Chwila sprawia ze zaciśnięte usta drżą bo,
to czego doświadczasz nie doznałeś nigdy dotąd,
chcesz zasnąć, się nie zbudzić, bo nie ma po co
albo podciąć żyły, i wyskoczyć przez okno.
Tylko dokąd i dlaczego tak łatwo się poddać,
skoro każdy problem na pewno przecież da się rozwiązać?
Pokonać, twardo stanąć na nogach,
iść drogą która czasem bywa tak słona,
stanąć ponad, stan który łamie stawić czoła,
ludziom którzy tak na prawdę nic wiedzą o nas,
zobacz, emocje żyją w nas wszystkich,
posłuchaj, co mówią - posłuchaj, usłyszysz.
Szept ciszy , dziś tylko ja i Ty.
Zaklęta bariera smutku przyjaciel znów milczy.
Ty wierzysz, że i tak przecież dobrze będzie,
że po burzliwej nocy Słonce i tak wzejdzie.
Chodź pewnie - minie kilka nocy na pewno,
nieprzespanych, bezsennych nocy wiem to
w zdjęciach będziesz szukał dnia wczorajszego
 w zdjęciach będziesz szukał odpowiedzi ,,Dlaczego''..."

Dziewczyna na prawdę nie wiedziała o co chodzi, jednak dała się przytulić chłopakowi. Oboje już płakali, jednak chłopak kontunuował, mocniejszym tonem:
"To jeszcze nie koniec , tak łatwo się nie poddawaj!
To jeszcze nie koniec życie toczy się nadal.
Każdy dramat nawet najmniejszy odbija się na nas,
ale to jeszcze nie koniec - weź się w garść i wstawaj.
Śmierć nie jest wyjściem, wiara daje wyjście.
Życie jak witraż z wielu części składa się tak myślę.
Trzeba przetrwać, nawet myślami pamiętaj!
Nie schodzić na tą drogę która prowadzi na cmentarz.
Życie-krótkie tak kruche jak wafle,
jak powieki które podczas burzy drżą, delikatne.
Ja czasem na prawdę gdy nie mogę spać
od tak się martwię, przez nasz dziwny świat.
Wszystko dziś raczej obojętne jest mi.
Nie powiem ci że będzie dobrze bez tego się prześpij.
Nie powiem Ci dzisiaj uśmiechnij, nie powiempopatrz
uśmiech ciężko dostrzec w załzawionych oczach."


~Er-chan 
(w sumie i tak większość tekstu jest Tałiego~)

środa, 12 marca 2014

Gdyby nie to... cz. 1

Kolejny one-shot z fragmentami piosenki. Jak ostatnio ~ Huczuhucz - Gdyby nie to. Naprawdę mam fazę na tą piosenkę! Zachęcam wszystkich do jej wysłuchania: Link ♥

"Jest tak samo, może tylko trochę smutno,
I nie mówisz "dobranoc", i nie mogę przez to usnąć.
I może trochę pusto, i znowu jest to rano,
 I znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają." 

Brunetka udostępniła na facebook'u. Była zdowoława. Nie wiedziała już nawet, co ze sobą zrobić. I nadziwniejsze jest to, że jest jej nie dobrze z nadmiaru szczęścia, jaki miała. 
A wszystko zaczęło się pewnego pogodnego dnia. Wyszła ze szkoły ze swoją przyjaciółką, ba, najlepszą przyjaciółką. Były nierozłączne. Wtedy do niej podszedł... Piękny, umięśniony, brunet. Nie dość, że ładny to i mądry. No i jakoś tak wyszło... Że zaczęli ze sobą chodzić. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że ona była na zabój zakochana w innym, który niestety nie odwzjameniał jej uczucia. Było jej cholernie smutno. Czuła się samotno, a jako że natrafił się "lepszy" ochotnik, wskoczyła mu w ramiona, bez zastanowienia. 
No i niby byłoby wszystko dobrze, ale niestety nie. Zaczęły się przeróżne komplikacje. Brunet był dość bogaty i niestety źle wpływał na brunetkę. Można by tu również wtrącić, że miała na imię Aya. 
Jako że źle na nią wpływał, zaczęło jej się powoli przewracać w głowie. Zaczęła się kłócić ze swoją najlepszą przyjaciółką. Doszło do tego, że nawet ze sobą nie rozmawiały. Ale szczerze mówiąc, w tamtym czasie Aya miała to w dupie. Miała swojego 'idealnego' chłopaka i to jej wystarczało. Ale to nie był koniec jej komplikacji. Zaczęła obniżać się w ocenach. Matka robiła jej o to awantury, lecz ona się tym nie przejmowała. Zaczęła się coraz gorzej ubierać, czasami nawet wyzywająco. Można było wyczuć, że to już nie ta sama dziewczyna. 
Lecz pewnego dnia, dokładnie 300 dni po tym, jak zaczęła chodzić ze swoim chłopakiem, stało się coś, co totalnie odniemiło jej życie...
Stało się to po szkole.
Rano wstała, opożądziła się, co zajęło jej mniej-więcej 40 minut. Kiedy wreszcie była gotowa, wyszła. Włosy miała spięte w luźnego warkocza. Weszła do budynku szkoły. W międzyczasie jakiś nauczyciel zrobił jej aferę o buty na obcasie. Wszystko przebiegało spokojnie. Na newsfeed'zie jej kolegi zobaczyła znany jej cytat:
"Bywa różnie, skończę u kolejnej w ramionach,
I rok później poleci znów "Rok później" Bonsona.
To wiem o nas,
 Ty pewnie też przeżyłeś to choć raz.
A jeśli jeszcze nie, to nie wiem, już zaczynałbym się bać."

Od razu polubiła. Czuła się dość dobrze. Chciała sie jak najszybciej zobaczyć z brunetem. Musiała mu się pochwalić jej nowymi butami. Nie wiedziała, że z ukrycia ktoś ją obserwował.
Cały dzień spędziła w miarę miło. Po szkole chciała gdzieś wyjść ze swoim chłopakiem, jednak ten nie mógł. A tak bardzo chciała gdzieś wyjść w ten pogodny, wiosenny wieczór. Było tak ciepło. Możliwe, że Aya wyszłaby gdzieś sama, gdyby nie fakt, że w drodze powrotnej do domu, ktoś ją zatrzymał...

~Er-chan

sobota, 1 marca 2014

Chwilę potem...

"To nie była agresja"

Dziewczyna uciekała. Bała się.
Był zimny wieczór. Na polu okropnie wiało. Jedynie księżyc rozświetlał jej drogę, ponieważ wszystkie latarnie się zepsuły. W duchu czuła, że jest już blisko domu, jednak momentami w to powątpiewała.

"Agresja jest dynamiczna jak crescendo w muzyce"

 Co chwile słyszała dziwne zdania, wyrwane z kontekstu. Nie rozumiała o co chodzi. Nie wiedziała, czy to tylko w jej głowie, czy rzeczywiście ktoś za nią podążał i wypowiadał te zdania... Nie wierzyła już w nic. Zaczęła się trząść trochę z zimna, lecz bardziej ze strachu. Teraz żałowała, że w ogóle wyszła z domu o tak późnej porze. Nie potrzebnie to robiła, lecz jej emocje zadecydowały za nią. Tak bardzo wtedy chciała wyjść. Chciała wszystko poukładać, żeby było jak wcześniej, ale dopiero za późno się zorientowała, że to niemożliwe. Wina była pośrodku. 


"Zło jest nieruchome"

Kiedy poczuła dziwne mrowienie po karku, zatrzymała się. Zaczęła analizować ostatnie usłyszane zdanie. Zaczęła wszystko skleiać w jedno... Jednak była zbyt rozproszona, aby cokolwiek zrozumieć. Ręka, w której trzymała nóż, zaczęła się trząść.


"Śmierć może być dobra"

 Nie rozumiała. Chciała wrócić do domu. Zaczęła biec tak szybko, jak nigdy nie biegła, jednak od tej okropnej rzeczywistości nigdzie nie ucieknie. To będzie za nią wszędzie podążać. ZAWSZE I WSZĘDZIE. Nie ucieknie już nigdy. To będzie na jej sumieniu do końca jej dni. Jednak wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, co zrobiła.


"Opowiedz sobie wszystko dokładnie"

Nogi zaczęły ją boleć. Ręka drżała tak mocno. Bała się, że narzędzie brudne od metalicznej substancji zaraz jej wypadnie. Zatrzymała się na chwile. Nie wyrabiała. 

Nie rozumiała już nic.
Zrobiła coś źle, czy to jej wina? O co chodzi?
Chciała uciec, podniosła nóż wysoko. Zsunęła się na ziemie. Nóż był wycelowany prosto w nią. Chciała popełnić samobójstwo. Była na to gotowa. Zabiła już jedną osobę, więc czemu nie drugą?

"Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało"

Ręce ponownie zaczęły jej drżeć. Jednak się bała. Nie wiedziała już, kto bardziej zawinił. Według niej, nie zrobiła nic złego. A jednak coś się stało. 

One po prostu nie mogły się dogadać.
Wiedziała, że tak się skończy. Ktoś musiał kogoś zabić. One nie mogły razem żyć w harmonii i szczęściu razem. To wszystko było niemożliwe. To tak, jakby pogodzić wodę i ogień. Niby tak inne, ale zarazem identyczne. Były idealne razem. Ale coś się wydarzyło. To było przeznaczenie. To musiało się wydarzyć. Tak przynajmniej uważała. Jednak kiedy już się zaczęło, nie było możliwości odwrotu. Tak... musiało... być...
Wycelowany w nią nóż nagle wyleciał z jej drżących rąk. Nie spodziewała się tego. Przed nią stał blond włosy chłopak, z wkurzoną miną. Po chwili przytulił ją do siebie. Na jego dłoniach widoczna była krew z noża.
- J-jak mogła-aś... - wyjąkał.
Dała się przytulić. Na chwilę poczuła się lepiej. Na chwilę poczuła, że jest kimś dobrym. Na chwilę poczuła się bezpiecznie. Na chwilę poczuła, że nikogo NIE ZABIŁA.

"I gdyby nie to wszystko, to byłoby dobrze wiesz"

Znowu to usłyszała. Wtedy zdała sobie sprawę, że to tylko głos w jej głowie.


"To była zła śmierć"

- To była zła śmierć...wyszeptała do chłopaka, który ją przytulał. Byli parą. Podobali się sobie nawzajem już ponad 2 lata, ale zaczęli się spotykać dopiero od miesiąca. Ona go naprawdę kochała.

- J-jak to...?
Momentalnie ją puścił.
Dziewczyna psychopatycznie się uśmiechnęła, po czym wyszeptała: "A może ona na to zasługiwała...? Sama już nie wiem. Ale wiem, że śmierć może być dobra, lecz to najwyraźniej była zła śmierć. A więc przyszedł czas na konsekwencje." 
Wycelowała w siebie ostrze, które wyjęła z kieszeni. Tym razem dłonie jej nie drżały. Wyszeptała ostatnie "kocham cię", po czym wbiła najgłębiej i najmocniej jak potrafiła nóż w swoją pierś. Była na to wszystko gotowa. Ostatnim obrazem jaki widziała, była zaniepokojona a zarazem niedowierzająca twarz jej kochanego chłopaka. Kochała bawić się jego kosmykami włosów.
...lecz to był już koniec.





Wszystkie pochylone cytaty pochodzą z piosenki "Huczuhucz ~ Gdyby nie to" 


~Er-chan ♥